Info

avatar Blog ten rowerowy prowadzi offensivetomato z miasta Mszczonów. Mam przejechane 65809.53 kilometrów w tym 78.89 w terenie. Jeżdżę ze średnią prędkością 23.92 km/h i się wcale nie chwalęę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy offensivetomato.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 306.09km
  • Czas 13:32
  • VAVG 22.62km/h
  • VMAX 63.38km/h
  • Sprzęt Kross Evado 1.3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraków

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 1

Już we czwartek okazało się że pogoda w weekend nie będzie taka straszna jak o tym wszędzie trąbią. Zapada więc decyzja o jakiejś dłuższej wycieczce na południe. Cel – Kraków, oddalony o jakieś 300 km wydaje się być w zasięgu, tym bardziej że wiatr ma wiać także w tamtym kierunku.

Według prognoz w tym momencie w tym miejscu miało padać © offensivetomato


Startuję w piątek chwilę przed 20. Pierwsze kilometry między tirami na 50 lecą szybko i sprawnie, do Grójca docieram na 21 i stąd, już wspólnie z Piotrem, kierujemy się na Radom. Warunki mamy doskonałe, czyste niebo, lekki wiatr w plecy i pusta droga. Przed Przybyszewem zaczynamy jednak dostrzegać burzę na południu, nie jest to dla nas jakaś niespodzianka, od początku spodziewaliśmy się tego typu atrakcji.

Przed Radomiem warunki pogarszają się nieco, na ulicach jest już sporo wody, zaczyna robić się zimniej i co gorsze, czuję się coraz bardziej senny. Nie udało mi się pogodzić wyjazdu z pracą, cały piątek byłem poza domem, poprzednią noc także mam w zasadzie pól przespaną i zaczynam czuć że przyjdzie mi za to zapłacić. Dopóki jedziemy źle nie jest, gorzej czuje się na postojach gdzie senność zaczyna męczyć coraz bardziej.

Za Skarżyskiem Kamienną zaczyna robić się ciekawiej, teren przestaje być płaski, zaczynają się fajne widoczki, zjeżdżamy z 7 i przed Kielcami jedziemy okolicznymi wioskami przy okazji zaliczając kilka fajnych pagóreczków.

Mgiełki o świcie © offensivetomato


Do Kielc wpadamy przed 6, tu Piotr decyduje że kończy wycieczkę, jedziemy na dworzec PKP gdzie okazuje się że 5 minut przed nami odjechał pociąg do Warszawy a następny jest dopiero około południa. Mimo moich namów do dalszej jazdy i możliwych problemów z powrotem z Kielc o tej porze, kolega podtrzymuje swoją decyzję. Szkoda, ale dzięki za wspólną jazdę ! :).

Do mety mam jeszcze trochę ponad 100 km ale czuje że nie będzie to łatwa stówa. Senność cały czas dokucza, mylę drogę zaraz za Kielcami, muszę wracać, jazdę utrudniają prace drogowe. W końcu udaje mi się dostać na 7, ale cały czas kusi mnie perspektywa powrotu, fotela w pociągu i błogiego snu. Trzeba doszukiwać się plusów w tej chwili, a tych dookoła pełno, fajna pogoda, ciekawa droga, miłe widoczki, jadę więc dalej. Na zjazdach kładę się na rowerze, podjazdy pokonuję na miękkich przełożeniach. Góreczka za góreczką, kilometr za kilometrem i droga mija całkiem przyjemnie.

Przed Krakowem, pogoda cały czas dopisuje © offensivetomato


Nie taki diabeł straszny jak go malują, cel osiągnołem około południa. Na zwiedzanie Krakowa nie mam za dużo czasu, ale nie żałuję, w końcu nie jestem tu ani pierwszy ani ostatni raz więc lecę na pociąg. Jak już udaje mi się usiąść sen odpuszcza całkowicie i przez pierwsze pół drogi gapie się w okno.

Kraków. Cel osiągnięty ! © offensivetomato


Droga super, szczególnie ostatnie kilometry, na których trochę już przeszkadzał wiatr, będę miło wspominał. No i pogoda super, spodziewałem się że prognozy mogą się nie sprawdzić, ale nie przypuszczałem że trafi się aż tyle słońca.

Licznik © offensivetomato





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.