Info

avatar Blog ten rowerowy prowadzi offensivetomato z miasta Mszczonów. Mam przejechane 65809.53 kilometrów w tym 78.89 w terenie. Jeżdżę ze średnią prędkością 23.92 km/h i się wcale nie chwalęę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy offensivetomato.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 222.20km
  • Czas 09:19
  • VAVG 23.85km/h
  • VMAX 51.45km/h
  • Sprzęt Kross Evado 1.3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łódź

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Mszczonów – Skierniewice – Łowicz – Łódź – Rawa Mazowiecka – Biała Rawska – Mszczonów.



Robiąc pętelkę trzeba liczyć się z tym że pewien jej odcinek może być pod wiatr. Dodając do tego taki upał jak był w sobotę mamy idealne połączenie potrafiące skutecznie wyssać ostatnie siły z każdego. I tak też było tym razem.

Wyruszam parę minut po 9 rano. Odcinek do Łowicza był z wiatrem, po drodze bardzo dobrej jakości, w nie najgorszej temperaturze, więc przejechałem go sprawnie. Ponieważ ruch samochodów był tu minimalny pozwoliłem sobie złamać wszystkie zakazy poruszania się rowerem po niektórych odcinkach trasy, droga techniczna też była i to niezłej jakości więc nie było by bólu jakby przyszło i z niej skorzystać. Po sprawnym dotarciu do celu i odbiciu na Łódź sytuacja nieco zmienia się, to co do tej pory pomagało teraz stanowiło wyzwanie. Zaczęło brakować płynów i siły, tirów, drzew i barier za którymi można było się chociaż na chwilę schować. Szybko zapominam jak jechało się wcześniej, zaczynam nawet zastanawiać się nad powrotem. Kilometry wpadają pomału w końcu licznik przestawiłem tak, żeby pokazywał godzinę. Mijają prawie 3 i nieco ponad 50 km, umęczony docieram do Łodzi. Schładzam się przy napotkanej fontannie, robię spokojną rundkę po mieście, trafiam oczywiście na Piotrkowską gdzie robię dłuższą przerwę na obiad.

Od razu zamawiam pół litra pepsi i litr wody, które znikają błyskawicznie. Obiad także nie stanowi większego problemu. Staram się zmotywować do dalszej jazdy. Wiem że wiatr już nie będzie problemem, wystarczy uporać się jakoś z upałem. Tu liczę na zapowiadane opady. Wyruszam z nowymi siłami, boczny wiatr pomaga, po opadach ani śladu dlatego co kilka kilometrów oblewam się wodą. Jedzie się już dużo lepiej do momentu w którym łapie mnie skurcz w lewej nodze. Zatrzymuję się kilka razy, podczas jednego z przystanków gubię okulary i tracę trochę czasu aż je znajduję. Przerwa na szukanie, samo chodzenie po krzakach pomaga nodze i od tej pory jedzie się już dobrze. Przed Rawą Mazowiecką robię jeszcze jedną dłuższą przerwę na tankowanie. Od tej pory już nie zatrzymuje się do samego Mszczonowa. Trochę zaczęło się chmurzyć jednak po deszczu do końca dnia ani śladu.

Kategoria [201-300], Kross



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.